Depresja jest co prawda chorobą i lekarze twierdzą, że wymaga leczenia, ale to Ty możesz być dla siebie najlepszym lekarzem

Zdaje sobie sprawę, że mówienie komuś jak powinien się zachowywać, co zrobić z własnym życiem i jak być szczęśliwym jest z lekka pomysłem poronionym. Życie jest zbyt skomplikowane, by znaleźć na nie jeden złoty środek. Szczególnie wtedy, gdy przychodzi depresja. Stajesz przed ścianą, nie widzisz perspektyw, winisz siebie i nie masz siły się odwrócić, by wszystko zacząć od początku.

W tym przypadku dawanie rad w rodzaju „zrób coś ze sobą” jest moim zdaniem wręcz czymś nieetycznym. Przecież osoby będące w depresji dobrze wiedzą, że muszą coś ze sobą zrobić, ale coś je również hamuje. I chociaż depresja dotyczy tak mężczyzn jak i kobiet, to jednak kobiety są na nią bardziej podatne.

Do stworzenia tego wpisu skłonił mnie list, który otrzymałem:

Otóż moim problemem jest to iż nienawidzę własnej osoby tak bardzo jak tylko można, od wyglądu po charakter, życie przyczyniło się do tego, wiele przykrych rzeczy mnie spotkało, trudy życia i paskudni ludzie. Mam depresję, walczyłam ze sobą, ale nie potrafię tego pokonać, nie umiem się otworzyć i prosić o pomoc chociaż daje takie znaki, ludzie nie chcą słuchać, moim sukcesem jest to, iż próbuję szukać pomocy w internecie, co też różnie się kończy. Nie widzę żadnych perspektyw na lepsze lub chociaż normalne i szczęśliwe życie, co jest najważniejsze. Chcę z tym wszystkim skończyć lecz nie mam takiej odwagi. Męczę się tylko żałośnie i zatruwam innych ludzi, lub ja tak tylko uważam, gdyż biorę siebie za wielki problem bez którego byłoby lepiej, pisząc to wyobrażam sobie jak będziesz czytał moją wiadomość i się krzywił, nie potrafię uwierzyć, że ludzie są inni i że mnie nie odepchną. Tak moje zdrowie psychiczne jest w coraz gorszym stanie, jeżeli takowe jeszcze posiadam. Chciałabym wiele lecz nic nie mogę…

Mimo, że jak wcześniej napisałem dawanie rad osobie będącej w depresji jest trochę jak rzucanie grochem o ścianę, to jednak zaryzykuję, bo z depresją trzeba walczyć.

Piszesz: Nienawidzę własnej osoby.

Przecież wcale nie jesteś gorsza od innych. Kto wie? Może nawet jesteś lepsza. Tylko jak w to uwierzyć? Jak przekonać samą siebie, że wcale nie jestem taka zła? To jest chyba najtrudniejsza sprawa, ale tak naprawdę znam tylko jeden skuteczny sposób. Trzeba powtarzać sobie: „jestem super”.

Powtarzając to, może nadejść myśl: „wcale nie jestem taka super, tylko sama siebie staram się okłamać”. Lecz właśnie to drugie zdanie jest kłamstwem! Bo ty jesteś naprawdę super, a brak akceptacji własnej osoby nie wynika z tego, że sama siebie nie akceptujesz, ale z poczucia, że to inni Cię nie akceptują. A dlaczego Cię nie akceptują?

I tak rozpoczyna się zaklęty krąg. Ludzie mnie nie akceptują! To jak ja siebie mam akceptować? W takim razie ja siebie nie akceptuję! Ale skoro siebie nie akceptujesz, to jak inni mogą Cię akceptować? Potem przychodzi strach przed ludźmi. Strach przed brakiem akceptacji. Zaczynasz się wycofywać w głąb siebie, zaczynasz się bać i uciekać od realnego świata. Sytuacja bez wyjścia? Otóż nie! Musisz nauczyć się odnajdywać wady innych ludzi, bo wtedy przestaniesz koncentrować się na sobie. Dotyczy to szczególnie tych sytuacji, które mogą wpędzać Cię w depresję. Dajmy przykład:

Poznałaś faceta. Podoba Ci się. Kokietuje Cię, daje do zrozumienia, że jesteś cudowną kobietą. Koniec końców lądujecie w łóżku. Następnego dnia rano on znika raz na zawsze.

Masz dwa warianty myśli:

Wariant depresyjny: Znowu dałam się nabrać. Wykorzystał mnie. Jestem do niczego, bo jakbym była lepsza, to by ze mną został. I tak dalej i dalej.

Wariant antydepresyjny: Ale skurwysyn! Co za dupek! Nie jest mnie wart! Niech idzie w diabły. I tak dalej. (Ale nie w liczbie mnogiej, nie myśl, że „wszyscy faceci to kretyni”. Tylko ten konkretny)

W pierwszym wariancie wszystko co złe bierzesz na siebie. Dlaczego? Bo w permanentnym stresie nie myślisz logicznie! Jeśli zastanowiłabyś się na spokojnie, to doszłabyś do wniosku, że to nie Ty masz problem z facetami, ale ten konkretny facet ma problem z kobietami. Nie jest przecież normalny ten, co „zalicza” wszystko po drodze i nie ma przy tym skrupułów. Być może chce się sprawdzić, a skoro chce się sprawdzić, to nie jest pewny własnej wartości. Chciałabyś być z facetem, który choć na zewnątrz wydaje się dość pewny siebie, a w jego środku, aż gotuje się od niepewności? Przecież to byłby koszmar! A może ten facet to erotoman, który nie potrafi panować nad własnym popędem? Chciałabyś być jego partnerką na dłużej?

A może, to, a może tamo… Ale skoro tak wiele jest tych „a może…”, to dlaczego zło świata przypisujesz tylko sobie? Przypisuj to innym! To oni są nieprzystosowani, a nie Ty! Zwalaj winę na innych, a uwierzysz w siebie! Inna sprawa, że niektóre kobiety ciągle wpadają na takich facetów i dziwią się dlaczego tak się dzieje. Po pierwsze wynika, to z faktu, że te kobiety tak bardzo chcą znaleźć faceta, że aż za bardzo chcą. Po drugie, czasami trzeba wpaść w ramiona stu, by odnaleźć jedynego. Po trzecie, czasami trzeba „olać” stu facetów, by wyłowić jednego naprawdę Tobą zainteresowanego.

Skoncentrowałem się na relacjach damsko męskich, które mogą wprowadzać w depresję, ale podobne odnajdywanie wad u innych odnosi się do wszystkich dziedzin życia. Oto jeden z przykładów.

Znam kobietę, która w latach, gdy kredyty dawali na słowo honoru wzięła sporą pożyczkę. Okazało się, że się przeliczyła i długi zaczęły narastać. Pisma z banku, telefony z windykacji, a na koniec komornik. Wielu ludzi by się załamało i wpadło w depresję, ale nie ona! Zamknęła swoje konto bankowe, wszystko przepisała na matkę i mówi: „Co ja mam się martwić. Niech się oni martwią. Skoro dali mi pieniądze na słowo honoru, to tak samo ryzykowali jak ja i niech ponoszą tego konsekwencję, że ja się przeliczyłam. Być może ja postąpiłam nierozważnie biorąc tak dużą pożyczkę, ale to oni postąpili jeszcze nie rozważniej dając mi pieniądze nie analizując dokładnie czy będę w stanie ją spłacać!”

Dlaczego nie wpadła w depresję z powodu kłopotów finansowych? Ponieważ potrafiła sobie uzmysłowić, że to nie jest tylko jej wina. Nie wzięła wszystkiego na siebie, tylko zaczęła działać tak, aby komornik był bezsilny. Podobne przykłady można mnożyć odnosząc się do najróżniejszych sytuacji życiowych. Mówiąc krótko: przestań być „piorunochronem” i nie zbieraj na siebie błędów swoich i innych.

Jeśli natomiast chodzi o depresję powodowaną swoim wyglądem, to o tym pisałem we wpisie „Kobieto! Porzuć kompleksy!” Powtórzę jedną najważniejszą myśl: Jeśli Ty przestaniesz zwracać uwagę na swoje fizyczne kompleksy, to inni też ich nie zauważą. Podam kolejny przykład. Prawdziwa historia. Pewna dziewczyna w dzieciństwie straciła nogę. Chodziła w protezie. Siedzieliśmy w knajpce, chyba w dziesięć osób. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, ale ktoś w pewnym momencie w związku z tą rozmową powiedział do tej dziewczyny: „No co ty Magda! Przecież ślepa, kulawa nie jesteś!” Na co ona ze śmiechem: „Ślepa może nie, ale kulawa to i owszem”. Wszyscy się potężnie roześmiali. Rzecz w tym, że nikt z nas nie traktował ją jak kulawą, bo ona siebie tak nie traktowała. Grała z nami w piłkę, nie użalała się nad sobą, a gdy zdarzyło się, że jakiś małolat coś jej powiedział w związku z jej brakiem nogi, to tak mu przywaliła, że ten pobiegł z płaczem do mamy. Dziś ta dziewczyna ma męża, dzieci, pracę i jest sobą, czyli… jestem jaka jestem, a jak ci się nie podoba, to spadaj! Przeszkadza ci to? Spadaj! Masz coś do mnie? Mów i spadaj! Nie akceptujesz mnie? Spadaj! I uwierzcie. Mało kto jej nie akceptuje.

Jesteś najlepsza, najważniejsza, a ludzie niech sobie myślą co chcą!

Najważniejsze jest to, aby za wszelką cenę wmówić sobie, że to ja jestem najważniejsza na świecie. Inni się nie liczą! No może poza najbliższą rodziną i to tylko w tym przypadku, jeśli wierzą w Ciebie. Masz depresję, szukasz pomocy u innych, ale ważny jest sposób w jaki to robisz. Dajesz znaki, że potrzebujesz pomocy. Ty nie dawaj tych znaków. Większość ludzi nie chce słuchać o Twoich problemach, bo ma swoje kłopoty i stany depresyjne. Czekasz, aż ktoś Ci pomoże. Nie czekaj na to, bo większość ludzi też czeka na pomoc, być może nawet od Ciebie. Ty możesz pomóc tylko samej sobie poprzez samoakceptację. Nie możesz się otworzyć na innych? Nie otwieraj się! Po co? Ludzie tego nie potrzebują. Bądź sobą, rób co chcesz, nie przejmuj się tym co o Tobie myślą i mówią. Tym bardziej się nie przejmuj, bo jestem pewien, że w wielu wypadkach, to są tylko Twoje wyobrażenia o tym jak jesteś postrzegana. Takimi dobrymi radami piekło jest wybrukowane? Być może, ale prawda jest taka, że im częściej regularnie chodzisz na siłownie, tym będziesz silniejsza fizycznie. Im więcej książek przeczytasz, tym będziesz mądrzejsza. Im częściej będziesz sobie powtarzać, że „ja naprawdę jestem super babka” tym bardziej będziesz super! Im częściej zwalczysz w sobie strach, tym będziesz odważniejsza. Im częściej zrobisz coś, w chwili gdy czegoś Ci się nie chce zrobić, tym częściej będzie Ci się chciało (i nie chodzi tu o pozmywanie naczyń, a o spotkanie z ludźmi, nawet obcymi, o wyjście z domu, o jakieś osobiste szaleństwo, wyjście na imprezę itp.).

I jeszcze jedno. Depresja w wielu przypadkach powoduje bezsenność. Znam to z autopsji. Człowiek budzi się środku nocy i zaczyna myśleć, o kłopotach, problemach itp. Myśl nachodzi na myśl. Osobiście znam dwa sposoby na taką bezsenność. Pierwszy to odrzucanie złych myśli poprzez myślenie o czymś przyjemnym. Na przykład jako stuprocentowy facet (stuprocentowy?) JJ zaczynam myśleć, że kocham się z kobietą, wyobrażam sobie to co mnie podnieca, zaczynam śmiać się z własnych wyobrażeń i nawet nie wiem kiedy zasypiam. Albo jako kibic sportowy przypominam sobie jak wygraliśmy jakiś mecz. Przypominam sobie jak moja drużyna strzeliła bramki i… zasypiam. Odrzucam złe myśli i one odchodzą. To ja. A Ty przecież też musisz mieć jakieś pozytywne wspomnienia, marzenia, wyobrażenia. Drugim sposobem na bezsenność jest telewizja. To nie jest mój wymysł. Włoski aktor i reżyser Vittorio de Sica powiedział: „Telewizja jest jedynym środkiem nasennym podawanym do oczu”. Dlaczego włączony telewizor w wielu przypadkach pozwala zasnąć? Bo telewizja jest nudna, przeszkadza w tym, aby zatopić się w złych myślach i zabija wyobraźnię. Tą negatywną wyobraźnię również.

Za wszelką cenę, nawet przeciw sobie, nawet w strachu - WYJDŹ DO LUDZI!

I po raz drugi jeszcze jedno. Szukasz pomocy w internecie. Nie wiem czy to jest pomysł dobry czy zły, ale szukasz pomocy w świecie, który tak naprawdę nie jest realny. Musisz wyjść do ludzi. Do ludzi! A gdy do nich wyjdziesz nie możesz zwracać uwagi na to, jak Cię postrzegają. Niech postrzegają jak chcą, a co Cię to obchodzi. Zacznij biec przed siebie i dla siebie. Nie oglądaj się za siebie. Mimo wszystko zaufaj ludziom, a jeśli Cię zawiodą po prostu „olej ich”. Nawet nie staraj się zemścić, bo jak mówi stare powiedzenie „gówna się nie rusza, bo śmierdzi z daleka”. Poszukuj nowych znajomości do skutku. Może jutro, może za rok, ale musisz spotkać kogoś, kto będzie nadawał na tych samych falach co ty. Ale nic na siłę! To musi stać się samo z siebie. Warunek jest jednak jeden: powinnaś wyjść do ludzi i nie mówić o tym co Cię gryzie. Jeśli będziesz mniej o sobie mówić, a więcej słuchać innych, to łatwiej znajdziesz osobę, która sama swoją obecnością będzie niwelowała Twoje depresyjne stany. I tylko nie mów, że nie masz dokąd iść. Bo masz. A może powiesz, że nie masz z kim iść? A co? Potrzebna Ci przyzwoitka?

Oddany Wam w sieci - Marek

Dziękuję, że przeczytałaś moje wynurzenia do samego końca. Wykazałaś się cierpliwością, wyrozyumiałością a przy niektórych wpisach zapewne także dużą odpornością nerwową.

Jeśli chciałabyś, abym napisał tekst na temat z którym masz problem lub każdy inny, który Cię interesuje - napisz do mnie na adres wielkieoko@wielkie-oko.pl.

Chcesz wiedzieć co myślą faceci? Wróć do strony głównej i czytaj inne artykuły pisane z męskiego punktu widzenia Blog dla kobiet

20 sierpnia, 2018

Dodaj komentarz